Będę zabiegać o prawdziwą Europę
Z Jackiem Kurskim, byłym europosłem, ministrem, prezesem Telewizji Polskiej, dyrektorem w Banku Światowym, ale także wicemarszałkiem województwa mazowieckiego rozmawia Tomasz Połeć.
Tomasz Połeć: Panie prezesie, był Pan przecież prezesem TVP, dlatego chciałbym prosić o odniesienie się do sytuacji w Telewizji Polskiej. Co tam się wydarzyło?
Jacek Kurski: Wydarzyło się to, że obecna koalicja, opiera swoją władzę na oszustwie. Jeżeli ktoś utrzymuje władzę na mirażach i oszustwie, że będzie akademik za złotówkę, że będzie benzyna po 5,19 zł, że będzie kwota wolna od podatku 60 tys., że nie będzie zabierania żadnych zdobyczy socjalnych, to żeby utrzymać władzę, musi mieć monopol informacyjny. Jak nie ma monopolu to musi go narzucić i przejęcie Telewizji Polskiej było niczym innym jak powrotem do monopolu informacyjnego w sensie wielkich telewizji, które mają wielomilionowe widownie. Nie mówię o mediach lokalnych, które są na szczęście jeszcze pluralistyczne.
Chodziło o domknięcie i dopełnienie monopolu informacyjnego, bo Tusk doskonale wie, że jeżeli by istniało duże medium ogólnopolskie, które by pokazywało prawdę, no to on szybko tę władzę straci. W związku z czym, nie mając tytułu prawnego do przejęcia telewizji, zastosował wariant siłowy i bezprawny. Nie ma czegoś takiego jak likwidacja Telewizji Polskiej. Ustawa po prostu nie dopuszcza czegoś takiego. Media publiczne, które mają charakter stały, jest to spółka, która nie może upaść, w związku z czym nie może być w likwidacji. Poza tym, jeżeli coś jest w likwidacji, to nie może się rozwijać. Likwidacja służy temu, żeby spieniężyć likwidowane mienie, zaspokoić właściciela bieżącego, spłacić wierzycieli i górkę zostawić właścicielowi. Nie może inwestować, nie może rozwijać nowej działalności.
Tymczasem oni prowadzą normalną telewizję w sensie inwestycji, powstają nowe programy, czyli likwidacja ma charakter pozorny. Jeżeli działanie ma charakter pozorny, a poza tym jest sprzeczne z ustawą, z mocy prawa jest bezprawne. Do tego dochodzi pomoc publiczna, której odmawiano nam, a tu idzie z budżetu państwa, z rezerwy premiera na dodatek, idzie tak po prostu kilka milionów. Jest to złamanie reguł pomocy publicznej Unii Europejskiej, więc dla domknięcia monopolu, dla uzyskania pełnej kontroli informacyjnej dokonano bezprawnego przejęcia, wyłączono sygnał, wprowadzono służby specjalne, chwycono telewizję za twarz i jest to coś, co będzie musiało być kiedyś rozliczone. Mogę tylko ubolewać, że moi następcy nie byli w stanie bronić telewizji. Tam powinno powstać coś w rodzaju małego majdanu, małego strajku, Stocznia Gdańska powinna się zrobić w telewizji, powinno się bronić i pokazywać, ale niestety oddano, wpuszczono złodziei i gangsterów, bo w sensie prawnym tak trzeba to skwitować. Prosto na dziesiąte piętro i w konsekwencji pozwolono przejąć władzę. Czeka nas w przyszłości duża odbudowa Telewizji Publicznej. Dzisiaj ta telewizja jest zabijana na naszych oczach, również w sensie oglądalności.
Dziś obóz rządzący mówi odwrotnie niż wcześniej. Przed wyborami wszystko, co działo się w Polsce było złe. Choćby gdy chodziło o obronę granic, o straży granicznej. Niegdyś była mowa o niewinnych imigrantach szukających schronienia. Dziś ci sami politycy mówią, że to są ludzie niebezpieczni, przestępcy. Ma być mur budowany na granicy. Z czego to wynika?
Z wyrachowania i cynizmu ekipy Donalda Tuska. Proszę w to nie wierzyć, to jest gra. To jest po to, żeby przestraszyć Polaków i na fali wojny na Ukrainie, agresji rosyjskiej wytworzyć taką presję przed wyborami, żeby władza się skonsolidowała, żeby społeczeństwo się skonsolidowało wokół władzy. Zawsze kiedy jest wzrost napięcia, nawet sztucznie wywoływany, władza zyskuje większe poparcie, bo ludzie chcą się poczuć bezpiecznie, w związku z tym stawiają na tych, którzy są u władzy. Ci jeszcze tak pięknie kłamią, jak teraz Tusk na temat zapory, czy na temat konieczności zwiększenia siły obronnej. Zamysł jest moim zdaniem taki, żeby na fali strachu przed Rosją, który jest oczywiście realny i Prawo i Sprawiedliwość prowadziło bardzo rozsądną politykę od początku konfliktu, od początku agresji Rosji na Ukrainę. Tylko że wtedy Tusk się schował w mysiej dziurze i w ogóle przez rok nie wychodził, nie widzieliśmy człowieka.
Teraz udaje, że będzie bronił Polski, dyskredytował nasz mur, który został postawiony w pół roku i kosztował raptem półtora miliarda, może nieco więcej i był realną zaporą z elektroniką i teraz on nam mówi, że zrobi coś lepszego, bo wyda 10 miliardów, żeby zrobić tam bagna, mokradła. Widać, że być może pod stołem przy tej okazji będą jakieś benefity, bo krytykowali i oskarżali wydatek bardzo racjonalny, a sami mówią o 10 miliardach. Ale w tym wszystkim chodzi o kradzież naszych haseł, naszego programu, skoro nie miało się swojego, albo miało się przeciwny. Czysta PR-owa zagrywka i próba wzbudzenia strachu. Do tego potrzebny jest monopol. Można ukraść hasła przeciwnikom, pod warunkiem że nie będzie kogoś, kto powie: zobaczcie, jak oni kłamią. I w tym wszystkim chodzi jeszcze oczywiście o kontekst europejski, dlatego, że ci, którzy najpierw grali z Rosją, jak Scholz, czy Macrone, kanclerz Niemiec i prezydent Francji. Oni byli bardzo prorosyjscy, wstrzemięźliwi, bardzo ostrożni wobec pomocy Ukrainie. Nagle okazuje się, że oni są pierwsi do pomocy i bicia się z Rosją i likwidacji zagrożenia rosyjskiego. To jest pic, chodzi o to, żeby zwiększając histerię wobec Rosji, skąd oczywiście jest bardzo realne zagrożenie i Prawo i Sprawiedliwość przed tym przestrzegało.
Ale oni chcą eskalować ten strach, żeby wymusić wspólną politykę zagraniczną i wspólną armię, która rzekomo wzmocni nasze bezpieczeństwo. To jest nieprawda, bo jeżeli się próbuje robić alternatywne sojusze, czy alternatywne wobec NATO układy zbrojeń to się osłabia ten pierwotny. Lepsze jest wrogiem dobrego. NATO działa, dominacja USA jest gwarancją pokoju w Europie, natomiast ten plan europejski jest próbą, w której uczestniczy Tusk, jest próbą wypchnięcia Ameryki z Europy i próbą wprowadzenia superpaństwa, którego Polska będzie prowincją. Nie będzie superpaństwa jeżeli nie będzie wspólnej waluty, wspólnej polityki zagranicznej armii. I o to tu tylko chodzi, żeby nas wystraszyć, żebyśmy się zgodzili na wprowadzenie europejskiej armii, Niemcy tu wejdą na wschodnią flankę UE, żeby niby nas bronić, po czym dogadają się z Rosją, a my będziemy już we wspólnym państwie pod zarządem komisarycznym czy powierniczym Niemiec. Taki jest plan, który jest w tej chwili rozgrzewany i do tego jest potrzebny ten monopol informacyjny, którego złamanie uświadomiłoby, jak ordynarną grę prowadzą rządzący.
Szybko powstaje komisja ds. badania wpływów rosyjskich. Skąd ten pośpiech?
No to jest elementem tej gry. Ten monopol jest potrzebny, żeby te kłamstwa móc propagować, które mają stabilizować i konstytuować nowy układ sił w Polsce. Nagle komisja ds. rosyjskich wpływów zakładana przez Tuska, który mówił, że my tutaj z premierem Putinem dopilnujemy, żeby nikt piachu w tryby nie sypał, który zmawiał się z Putinem przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu, co doprowadziło do katastrofy smoleńskiej i który potem oddał się śledztwo smoleńskie Rosjanom. Tuska, który nie reagował na agresję Rosji wobec Gruzji, mało tego, parę dni po Gruzji była tutaj Condoliza Rice, która wraz z prezydentem Kaczyńskim podpisywała porozumienie o tarczy antyrakietowe. Tymczasem Tusk ją potem zasabotował, już się orientując na Obamę i reset. Krótko mówiąc, prowadzono politykę ordynarnej współpracy z Rosją Putina.
Do tego doszło przedłużenie niekorzystnych kontraktów gazowych, przyspawających nas do Rosji. Odrzucenie kontraktów norweskich, w tym wszystkim tył Tusk. Próba sprzedaży Lotosu Rosjanom, co firmował Tusk, umowa z FSB kontrwywiadu wojskowego już po Smoleńsku, to wszytko pokazuje, jak bardzo było to prorosyjskie towarzystwo. I Sikorski i Tusk grali z Ławrowem, który miał wykłady dla polskich dyplomatów, który był gościem specjalnym już po agresji na Gruzję i po ataku smoleńskim. To są rzeczy horrendalne. I ci ludzie, którzy leżeli plackiem przed Rosją, teraz nagle ogłaszają się, że oni są pierwsi chcą rozliczania wpływów rosyjskich w Polsce. Powinni samych siebie w pierwszej kolejności na ławach oskarżonych posadzić. Krótko mówiąc, operacja takiego orwellowskiego, neomarksistowskiego kłamstwa, gdzie sens odkleja się od słów. Do tego właśnie potrzebny jest monopol informacyjny.
A film Agnieszki Holland, Zielona Granica. Nagle tego filmu nie ma, zniknął…
To był film, który opluwał polską straż graniczną i polskie władze, które broniły nas przez hybrydowym, ordynarnym atakiem ze wschodu. Miało być tak, że miała wlać się ta masa sfingowanych uchodźców i destabilizować nasz kraj po to, żeby ta presja ze wschodu, nawet może militarna, miała tutaj bardzo otwartą autostradę do wejścia. Bardzo dobrze się polski rząd Prawa i Sprawiedliwości zachował i bronił granicy, I oni, którzy walczyli z tą naszą obroną, którzy wysyłali tam posłów jakichś, chyba nie w pełni władz umysłowych, którzy biegali tam z reklamówkami, wywracali się, robili histerię, na końcu nakręcili film propagandowy ubolewam, że Agnieszka Holland dała się wciągnąć w taką ustawkę jak ten film. I nagle film jest nieobecny, jest niepotrzebny, w związku, z czym mamy kolejną część tej orwellowskiej, neomarksistowskiej operacji pt. zakłamujemy rzeczywistość.
Chciałbym zapytać o projekt budowy CPK i elektrowni atomowej. To dwa przedsięwzięcia mogące bardzo popchnąć polską gospodarkę.
Tu nawet monopol informacyjny nie pomaga Tuskowi, bo w tej sprawie aspiracje Polaków są ugruntowane. Polacy chcą rozwoju. Czują, że wielkie inwestycje sytuują pozycję Polski za granicą. Nie ma żadnego powodu, dla którego w 40-milionowy kraj w środku Europy nie miałby mieć swojego hubu. Na przykład Finowi czy Węgrowi bardziej opłaci się lecieć do Warszawy (czyt. CPK – przyp. redakcji) i stamtąd na wschód, do Chin, czy Azji, niż do Frankfurtu, bo traci 3-4 godziny. Polska musi mieć takie ambicje w związku z czym CPK jest potrzebne. Oni go jednak likwidują, bo w interesie Niemiec jest, żeby Polska nie miała takiego hubu. Również jako sieć kolejową spinającą Polskę. Pomysł miał być centralny, z którego w dwie godziny z każdego zakątka Polski można dotrzeć i znaleźć się tam w 15 minut od Warszawy. Oni oczywiści mówią, że zrobią, tylko zracjonalizują. Tam się nic nie dzieje, oni nie chcą, żeby się działo. Dla nich lotniskiem jest Berlin, władzą Berlin, walutą euro.
Tak samo z elektrownią atomową. Też chcą to rozbroić, żeby nas uzależnić od zielonej energii, która rujnuje nasz kraj, bo to jest strasznie droga rzecz i wymagająca likwidacji własnych zasobów. Podobnie z żeglownością Odry, portami kontenerowymi w Świnoujściu. Wszytko to, co idzie w poprzek interesom niemieckim, ma być skasowane. Port przeszkadza, bo mają swoje porty i będą z naszymi walczyć. Mnie się zarzuca, że kiedy byłem prezesem TVP, cytowaliśmy wypowiedzi Donalda Tuska, które sam wygłaszał, że pozdrawia, że cudownie działało CDU. Oni się sami określają, bo blokada CPK, blokada atomu jest dla kogo? Fur Deutchland. Oni nie chcą, żeby Polska realizowała te wszystkie rzeczy, które nas rozwijają. Mamy być biedni, mali, siedzący i czekający na okruszki. Nas ta władza cofa w rozwoju.
Jest pan kandydatem do Europarlamentu. Z koalicji także starują różne ważne postaci, wysocy urzędnicy, ministrowie. Jak to ocenić?
To jest bardzo nieodpowiedzialne. Być kilka miesięcy ministrem i odejść, to jest strata czasu. Sienkiewicz się skompromitował zajęciem telewizji. Przejął ją bezprawnie. To jest moim zdaniem ucieczka do Europy przed odpowiedzialnością za to co zrobi w telewizji. Nie znalazł żadnego legalnego sposobu przejęcia telewizji i zastosował siłowe rozwiązanie, w związku z czym jest skompromitowany i chcą się go pozbyć. Kierwiński – słyszałem rzeczy, że wykryto takie sprawy, które prędzej, czy później doprowadzą do wielkiego skandalu wokół tego człowieka, natomiast to wymaga czasu. Jeżeli człowiek zniknie, to pewnie się łeb ukręci sprawie, bo nie ma żadnego powodu, dla którego będąc ministrem spraw wewnętrznych, po 4 miesiącach – znika się. To jest niepoważne. Kolejne osoby, Budka, po paru miesiącach z tak ważnego stanowiska znika. To świadczy o tym, że Ci ludzie są albo nieodpowiedzialni, albo niedojrzali, albo miano ich dosyć we własnym obozie, ale tego nie słyszałem.
Na co według pana będą przeznaczone pieniądze z KPO?
W 40 procentach trzeba je wydać na zielony ład, co jest po prostu wyrzuceniem ich w błoto i absurdem. Pozostałe, na szczęście, są przeznaczone na służbę zdrowia i rozwój internetu, to jest słuszne. My proponujemy w naszym programie do Europy, żeby przerzucić pieniądze z nieefektywnych albo nielogicznych, nonsensownych programów, takich jak na przykład zielony ład, na dozbrojenie Polski, na uzbrojenie wschodniej flanki Europejskiej, bo to ma sens. Wiatrakami się nie obronimy. Pieniądze z KPO powinny być przeznaczone na to, na co są Polsce potrzebne. Sprawny rząd z pozycją w Unii powinien przekonwertować te środki na dozbrojenie Polski z najnowocześniejszymi technologiami wojskowymi.
A co ze strefą euro. Co by dla nas oznaczało wprowadzenie tej waluty?
Nic dobrego, bo euro, dopóki Polska nie uzyska podobnego poziomu wynagrodzeń i stopy życiowej, jak kraje wiodące w euro tak jak Niemcy gdzie znajduje się europejski bank centralny we Frankfurcie, będzie na tym tracić. Własna waluta to jest mechanizm, który jest takim regulatorem i stymulatorem w czasach kryzysu, a taki mieliśmy w latach 2008-2009, przez to, że mieliśmy złotówkę, mogliśmy ją zdeprecjonować. Owszem, dolar kosztował ponad 4 złote, euro prawie 5 złotych, ale dzięki temu eksport był niezwykle opłacalny. Eksport uratował wzrost gospodarczy w Polsce, dzięki temu, że nie mieliśmy euro, bo by tego eksportu w ogóle nie było. A tak się wykaraskaliśmy z kryzysu. To jest instrument reagowania na kryzysy, element suwerenności i autonomii polskiej polityki gospodarczej. Należy bronić polskiej złotówki, kiedyś być może będziemy mogli przyjąć euro, nie wcześniej niż za 15 lat. Gdyby nie rządziła Platforma, dogonilibyśmy zachodnie kraje w ciągu takiego okresu. Moim zdaniem własna waluta jest atrybutem niezależnego państwa i ja bym się nigdy nie chciał z nią rozstawać.
Polska będzie musiała przyjmować uchodźców, a jeżeli nie – będziemy musieli płacić kary. 20 tysięcy euro za każdego odrzuconego…
To jest coś niebywałego. Państwo mogą dokładnie na przykładzie tego co się dzieje w powiecie zobaczyć, jaki to jest absurd. Do Polski wpłynęło parę milionów osób z Ukrainy, rzeczywiście będących w potrzebnie, realnych uchodźców, przed realną wojną. Prawie 8 tysięcy z nich trafiło do powiatu sochaczewskiego. Oni wszyscy zostali wchłonięci, zostali zagospodarowani, przyjęci albo przez ukraińskie rodziny, albo polskie, oni się zasymilowali, zgodnie żyją i tu pracują. Bez obozu dla uchodźców, bez obozu przesiedleńczego i bez żadnych rozkazów z UE, która nam grosza do tego nie dołożyła. Zrobiliśmy to na własny koszt, jesteśmy wzorem idealnej polityki asymilacyjnej, takiej, która asymiluje bliskich kulturowo ludzi, naszych pobratymców, też chrześcijan, mówiących w słowiańskim języku i pochodzących z tego kręgu kulturowego i tożsamościowego. Polsce, która jest wzorem, nakazywać przyjmowanie uciekinierów ekonomicznych z krajów arabskich, afrykańskich, odmiennych kulturowo, którzy chcą tu żyć, ale szczerze mówiąc niewiele się narobić.
UE przez pakt imigracyjny, który podpisał Donald Tusk, chociaż kłamie, że nie podpisał, naraża Polskę na wielkie ryzyko. Takich cwaniaków to wielu było, którzy w naszym imieniu godzą się na straszne rzeczy, a potem mówią, że to nas nie dotyczy. Nawet jak będą te kary przymusowe, na to nigdy nie można się zgodzić i będziemy przeciwko temu protestować. Nie dla przymusowej imigracji ludzi, których należy odesłać do krajów, z których pochodzą i tam im pomagać na miejscu, bo tam ta pomoc kosztuje 20 razy mniej, niż utrzymywanie ich tu.
Czym chce pan się zająć w Europarlamencie?
Przywróceniem Europy ludziom, dlatego że Europa została uprowadzona przez ideologów, przez szaleńców, lewaków, niekiedy świrów, którzy używają tej pięknej Europy, która była odpowiedzią wolnego świata na doświadczenie obu wojen światowych i która miała tworzyć wspólną przestrzeń dla obopólnego rozwoju wszystkich krajów korzystających z nowego, wspólnego rynku. Do tej Europy chciałbym wrócić i chciałbym robić wszytko, żeby ją rozwijać. Odrzucić zielony ład, który nas zrujnuje i olbrzymiej większości ludzi również w Sochaczewie przyniesie nędzę. Który nakaże nam rozstawać się z 2025 rokiem z samochodami spalinowymi. To jest dom wariatów nakazywać nam odejście od silników spalinowych, podobnie podatek ETS2, czyli obłożenie obciążeniami kolejnych dziedzin życia. Zielony ład, który nakazuje rolnikom ugorowanie części pól czy zalewanie łąk. My mieliśmy się rozwijać, a nie ponosić absurdalne decyzje w imię tego, że grupa klimatycznych świrów ubzdurała sobie, że jeżeli zarżnie gospodarkę Europy Środkowej, to im tam o pół stopni, czy stopień spadnie temperatura na kuli ziemskiej. To jest nonsens totalnej ideologii idącej wbrew naturze. To trzeba wszytko powstrzymać, to euro, uchodźców, uratować tożsamościowy wymiar Europy. Przywrócenie Unii normalnego formatu związku państw, które łączą swoje wysiłki dla wymiany kapitału, siły roboczej, pewnej wolności gospodarczej, to ma sens. To generowało gigantyczny rozwój Europy. To co oni proponują w obecnym kształcie to jest cofnięcie się i gigantyczne koszty. Krótko mówiąc: do normalnej Europy i normalnego kraju, który będzie korzystał z obecności w sercu Europy. Takiej Europy chcemy w Prawie i Sprawiedliwości i takiej Polski będziemy bronić. Jeżeli oczywiście pójdziecie do wyborów i zagłosujecie. Jeśli mogę prosić o głos na mnie. Lista nr 7, pozycja nr 2, będę bardzo zobowiązany.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Opr. Dominika Myszkowska
Share this content:
Opublikuj komentarz