Dramat rodziców Krzyśka
Minął już ponad rok odkąd zaginął 16-letni Krzysztof Dymiński. Chłopak wyszedł z domu w maju ubiegłego roku. Rodzice nie tracą nadziei i nadal go poszukują. Dla nich ważne jest by w jakikolwiek sposób odnaleźć ukochanego syna. Za wszelką cenę. Wierzą, że jeśli żyje to wróci, a jeśli nie daj Boże przytrafiło się mu coś złego i zginął, to znajdą jego ciało. Najgorsza dla rodziców jest teraz niepewność i czekanie.
Chłopak wyszedł z domu w miejscowości Pogroszew Kolonia w gminie Ożarów Mazowiecki, najprawdopodobniej w sobotę nad ranem 27 maja.2023 roku. Wiadomo, że Krzysiek Dymiński dotarł autobusem do Warszawy. Ślad na kamerach monitoringu urywa się na Moście Gdańskim. Chłopak miał opierać się o barierki. Czy skoczył? Tego, póki co nikt nie wie. To, co stało się z nim pozostaje tajemnicą.
Od maja 2023 roku uznawany jest za zaginionego. Jako pierwsza zniknięcie Krzysztofa zauważyła jego matka. Poszła sprawdzić garaż. Tam jednak go nie było. Od tej pory rodzice Krzyśka żyją w zawieszeniu — czym ich syn w ogóle żyje? Czy uciekł? Czy popełnił samobójstwo? Te pytania ciągle zadają sobie rodzice Krzyśka. Wśród niewiadomych wysuwa się jeszcze jedna myśl: Dlaczego?
Co jakiś czas w mediach pojawiały się doniesienia, jakoby był widziany przy drodze szybkiego ruchu, nad Bałtykiem, czy w okolicach Poznania. Doniesienia te nie pomogły ustalić miejsca pobytu chłopaka. Do dziś nie wiadomo, gdzie jest i dlaczego opuścił dom.
Nie tak dawno jedna z mieszkanek Warszawy twierdziła, że widziała zaginionego Krzyśka w sklepie przy ul. Marszałkowskiej.Ta informacja szybko została przekazana policji, a służby zrobiły co w ich mocy, aby to zweryfikować.
– We współpracy ze służbami mogę potwierdzić, że sprawa została wyjaśniona, a osoba ze sklepu to nie był nasz syn – stwierdziła Agnieszka Dymińska, matka chłopca.
Damian Dymiński, ojciec Krzysztofa na własną rękę i przy współpracy z płetwonurkami i policją rzeczną prowadzi przeszukania brzegów Wisły. Przyznaje, że kiedy przeszukuje Wisłę, wie, że szuka ciała. Matka Krzysztofa potwierdza, że zdaje sobie sprawę z tego, że szukają ciała syna. Ma jednak nadzieję, że kiedy mąż wypływa to w przypadku, kiedy Krzysztof rzeczywiście się utopił to koszmar się skończy. Ale kiedy mąż wraca z poszukiwań i nic nie znajduje, jest to dla niej sygnał, że być może syn żyje.Dramat rodzinny więc dalej trwa, a trauma się pogłębia.Rodzice chłopaka żyją w zawieszeniu – czy ich syn w ogóle żyje? Wierzą mimo wszystko, że tak i że wróci on do nich. Na razie znalezione pod koniec sierpnia szczątki nad Wisłą, jak ustalono nie należały do ich syna.
– Dziwne, że cię nie ma, że nie wiem, czy żyjesz i że piszę do Ciebie publicznie z nadzieją, że może to przeczytasz. Może przypomnisz sobie nasz czas i wrócisz. A przynajmniej dasz znak, że żyjesz – napisała w lipcu napisała Agnieszka Dymińska na Facebooku apel do syna.
Fot. Plakat Fundacja na Tropie im. J. Szostaka
Share this content:
Opublikuj komentarz