Drugie podejście do ścieżki

Drugie podejście do ścieżki

Sochaczewski ratusz ogłosił drugi przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej dla budowy trasy rowerowej i ścieżki spacerowej wzdłuż torów kolejki wąskotorowej na odcinku od ul. Głowackiego do ronda przy ul. Chodakowskiej.  Chodzi o trasę o długości ok. 5,5 km, która będzie doskonałą propozycją dla miłośników dwóch kółek na co dzień dojeżdżających z Chodakowa i Trojanowa do centrum miasta oraz stacji PKP swoimi samochodami. Przez dużą część roku fani jednośladów będą mogli zrezygnować z przejazdu aleją 600-lecia i do szkoły, pracy czy pociągu dojechać malowniczą ścieżką zbudowaną wzdłuż torów wąskotorówki. 

Biuro, które wygra przetarg wykona dla miasta koncepcję budowy trasy rowerowej i ścieżki spacerowej, na jej podstawie pełną dokumentację budowalną i kosztorysy. Firma zobowiązana będzie też do dostarczenia wszystkich niezbędnych uzgodnień i opinii.
Droga dla jednośladów ma być samodzielną, dwukierunkową ścieżką wykonaną z betonu asfaltowego. Miejsce dla spacerujących zostanie odseparowane od ścieżki rowerowej, chyba, że na pewnych odcinkach nie będzie to możliwe. Na całej długości nowa trasa zostanie oświetlona. W niebezpiecznych miejscach staną barierki zabezpieczające. Projektanci opracują też rozwiązania pozwalające bezpiecznie przejechać tą trasą przez tory kolei wąskotorowej oraz kilka ulic – mówi burmistrz Daniel Janiak

Na wykonawcy dokumentacji, opinii fachowców, spocznie decyzja czy należy budować nowy mostek na Utracie, czy wystarczy adaptacja istniejącego. 

To nie będzie jedynie ścieżka dla ludzi i jednośladów, bo widzimy tam też strefę obsługi z miejscami do naprawy rowerów, strefę ładowania rowerów elektrycznych, strefę rekreacyjną ze stojakami rowerowymi, leżakami, ławkami, stolikami, wiatami czy huśtawkami dla dzieci – dodaje burmistrz. – Dokumentacja ma zostać opracowana tak, by roboty budowlane udało się przeprowadzić w dwóch etapach. Pierwszy ma objąć odcinek od ul. Głowackiego do  ul. Trojanowskiej, drugi od Trojanowskiej do ronda przy ul. Chodakowskiej. 
Na opracowanie koncepcji wykonawca będzie miał pięć miesięcy od dnia popisania umowy z burmistrzem, następnie trzynaście miesięcy na stworzenie kompletnej dokumentacji budowlanej, ostatnie dwa miesiące na uzyskanie i dostarczenie do UM wszystkich wymaganych prawem opinii i uzgodnień. 

Tylko z pozoru dwadzieścia miesięcy to dużo czasu na przygotowanie tak skomplikowanej dokumentacji. W trakcie prac może się okazać, że trzeba opracować operat wodno-prawny, uzyskać  decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych czy opinię Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Doprowadzenie prądu, badania gruntu, uzgodnienia z koleją, Mazowieckim Zarządem Dróg Wojewódzkich, Wodami Polskimi i wieloma innymi instytucjami nie pozwolą nam przyspieszyć tej procedury – podsumowuje Daniel Janiak. 
To drugi przetarg na ścieżkę. Pierwsze postępowanie unieważniono, gdy okazało się, że miasto odłożyło na projekt 210 tys. zł, a trzej oferenci zainteresowani kontraktem życzyli sobie od 400 do nawet 611 tys. zł. 

Przy okazji przypomnijmy, że trasa rowerowa powstanie na terenach, które PKP przekazało miastu w września ubiegłego roku. Dzięki niej miejski samorząd pozyskał  blisko 3,5 hektara gruntów położonych wzdłuż przebiegu sochaczewskiej wąskotorówki, a także terenów mieszkaniowych.  W procesie rokowań miasto i PKP ustaliły, że z pięciu działek niezbędnych do budowy ścieżki, trzy, o łącznej powierzchni 2,47 hektara i wartości prawie 900 tys. zł, koleje przekażą miastu bezpłatnie. Za dwie pozostałe działki, o łącznej powierzchni ponad hektara, ratusz powinien zapłacić 550 tys. zł, jednak będzie to tylko 381 tys. zł. gdyż na jednej z nich, za zgodą PKP, zbudowano ulicę Olimpijską. Partnerzy ustalili, że wartość naniesień, których właścicielem jest miasto (ulica, chodnik, ścieżka rowerowa, oświetlenie, kanalizacja deszczowa w Olimpijskiej), to 169 tysięcy złotych. I o tę kwotę pomniejszono ostateczną cenę sprzedaży hektara ziemi.

Przypomnijmy, że pomysł budowy ścieżki rowerowej wzdłuż torów kolejki wąskotorowej narodził się w 2004 roku. A pomysłodawcą jej budowy był Jerzy Szostak, redaktor naczelny „Expressu Sochaczewskiego”. Pierwszy raz z pomysłem wpisania jej budowy do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego Sochaczewa redakcja Expressu Sochaczewskiego   wystąpiła w 2004 roku, a następnie 2005 roku. Jednak ówczesne władze miasta nie zdecydowały się na wpisanie tej inwestycji do WPI, choć pod wnioskiem o budowę trasy rowerowej w zaledwie kilka godzin podpisało się prawie tysiąc mieszkańców Sochaczewa. Rządzący w tamtym okresie miastem urzędnicy twierdzili, że ścieżka jest niepotrzebna, ponieważ mieszkańcy mają do swojej dyspozycji skatepark. Natomiast nieoficjalnie powodem było to, że pomysł budowy ścieżki zgłosił Express Sochaczewski, który w tym czasie był w ostrym konflikcie z ówczesnymi władzami miasta.

Warto dodać, że pomysł budowy ścieżki poparły natomiast ówczesne władze powiatu, gminy Sochaczew i gminy Brochów. Natomiast władze PKP chciały przekazać miastu teren za symboliczną złotówkę i za pokrycie kosztów związanych z podziałami geodezyjnymi. Jednak miejscy urzędnicy nie przystali na te warunki. Wszystko zmieniło się trzy lata temu, kiedy to z inicjatywy posła Macieja Małeckiego doszło do spotkania przedstawicieli PKP z władzami miasta oraz gmin, przez które przebiegają tory kolejki. Podczas rozmów ustalono, że PKP przekaże bezpłatnie teren wzdłuż torów pod budowę ścieżki. 

Należy jednak pamiętać o tym, że przystąpienie do prac projektowych nie oznacza, że trasa zostanie wybudowana od razu i na całym odcinku. Prawdopodobnie najpierw powstanie tzw. odcinek pilotażowy. Wynika to po prostu z faktu, że wybudowanie trasy rowerowej wzdłuż torów nie jest tak proste, jak ma to miejsce w przypadku tras rowerowych biegnących wzdłuż ulic. Otóż pas terenu, przez który biegnie byłe torowisko, a który jest własnością PKP, ma szerokość od 11 do 14 metrów. Jednak znajdują się na nim tory kolejki wąskotorowej. A to powoduje, że przy projektowaniu trasy trzeba zachować wymaganą, bezpieczną odległość od torów, którymi jeżdżą zabytkowe pociągi. Może ona wynieść nawet dwa metry. Do tego trzeba dodać sam tor ciuchci oraz biegnące wzdłuż torowisk rowy melioracyjne. Ale są to już kwestie techniczne.

Najważniejsze jest to, że po 20 latach – czyli od 2004 roku – jej powstanie zmierza do szczęśliwego finału.

Fot. Jerzy Szostak

Share this content:

Opublikuj komentarz