Kocham moją ulicę – część XXXI

Kocham moją ulicę – część XXXI

Ostatnie takie lato

Lato 1939 roku było równie upalnie, jak tegoroczne. Nic nie zwiastowało nadchodzącego kataklizmu, który wszystko zmienił. Świat, który istniał, pozostał tylko we wspomnieniach i na wyblakłych fotografiach.

W tym odcinku „Kocham moją ulicę” mieliśmy wrócić wspomnieniami do września 1939 roku. Do kataklizmu II Wojny Światowej, który na zawsze zmienił Sochaczew i jego mieszkańców. Podczas szukania fotografii z tamtego okresu natrafiliśmy na jedno małe zdjęcie. To ono spowodowało, że zdecydowaliśmy się odejść od pierwotnego planu. To czarno-białe wyblakłe zdjęcie, które otrzymaliśmy od pana Jerzego Ekielskiego, przedstawia jego mamę Zofię, stojącą na placu Kilińskiego, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się komenda sochaczewskiej Straży Pożarnej. Na pierwszy rzut oka zdjęcie jest banalne – zwyczajna scenka rodzajowa. Jednak to tylko pozór. W swojej prostocie jest zapisem świata, który zniknął z krajobrazu Sochaczewa wraz z wybuchem II wojny światowej. Widzimy na nim nie tylko małą Zofię na tle kamienicy państwa Śliwów. Tuż za nią znajduje się mężczyzna wyznania mojżeszowego. I to on nadaje temu zdjęciu charakter. To prawdopodobnie ostatnie zdjęcie, na jakim został uwieczniony. Później, wraz ze swoimi braćmi w wierze, zostanie zamordowany przez Niemców. To ostatnie jego lato, podobnie jak innych mieszkańców Sochaczewa.

A zaczęło się to lato, a dokładnie wakacje 1939 roku, 23 czerwca. Już następnego dnia świętowano Dni Morza na sochaczewskiej i chodakowskiej przystani. Całe lato było ciepłe, więc mieszkańcy Sochaczewa i Chodakowa każdą wolną chwilę spędzali nad Bzurą. Natomiast ci, których było stać, wyjeżdżali nad morze, w góry lub nad jeziora. Dodajmy, że w tamtym okresie nie były to Mazury, te należały wówczas do Niemiec. Taką rolę podczas przedwojennych wakacji spełniały jeziora na pojezierzu augustowskim i na obecnym pograniczu Polski, Ukrainy i Białorusi, czyli okolice Włodawy.

Jednak większości przedwojennego społeczeństwa Sochaczewa nie było stać na takie wypady, dlatego wakacje spędzano w mieście. Czy były one beztroskie? Trudno powiedzieć.  Mieszkańcy na początku lata 1939 roku raczej nie zdawali sobie sprawy z nadchodzącej katastrofy. Ta świadomości zaczęła się pojawiać dopiero w połowie sierpnia. W sklepach zaobserwowano wzmożone zakupy żywności, nafty, zapałek oraz środków opatrunkowych. Z kolei 24 sierpnia rozpoczyna się tajna mobilizacja kartkowa, która objęła 75 procent stanu Wojska Polskiego. Zwieńczeniem była mobilizacja powszechna ogłoszona 30 sierpnia przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Dwa dni później zaczęła się wojna, która trwała do 8 maja 1945 roku. Ale nie dla pani Zofii…

Dla niej wojna skończyła się 15 kwietnia 1956 roku, czyli po ogłoszeniu amnestii po śmierci Bolesława Bieruta. Wtedy to wyszedł na wolność jej chłopak, późniejszy mąż – Jerzy Ekielski, którego władze komunistyczne, wraz z Ryszardem Połciem, skazały w 1949 roku na karę śmierci, zamienioną na długoletnie więzienie, za przynależność do WiN (Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość).

Podpisy pod zdjęcia

Zdjęcie główne – Na zdjęciu pani Zofia Ekielska, zdjęcie wykonano w okresie międzywojennym na placu Kilińskiego. Fotografia z archiwum rodzinnego Jerzego Ekielskiego.

Zdjęcie nr 2 – W ogrodzie „Domu Dzieci” Rodziny Policyjnej w Sochaczewie. Fotografia „Głos Rodziny Policyjnej” nr 7-8, lipiec-sierpień 1939.

Zdjęcie nr 3 – Mieszkanki Sochaczewa przed pomnikiem Bolesława Krzywoustego. Fotografia z archiwum Tygodnika Sochaczewskiego.

Zdjęcie nr 4 – Wypoczynek nad Bzurą w Chodakowie. Zdjęcie z albumu rodzinnego Ireneusza Panfila.

Zdjęcie nr 5 – Wypoczynek na skarpie nad Bzurą – lata 40. Fotografia z zasobów Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą.

Share this content:

Opublikuj komentarz