Robienie wody z mózgu
Do wyborów samorządowych pozostało niespełna trzy tygodnie. Ten czas kandydaci na radnych, wójtów oraz burmistrza Sochaczewa, będą wykorzystać na przekonanie wyborców, że prezentowany przez nich program jest tym, na co mieszkańcy czekali od lat.
Póki co tak się jednak nie dzieje. Obecna kampania wyborcza jest pozbawiona jakiekolwiek merytorycznej dyskusji i opiera się: „(…) na deklaracjach, że jedna partia jest genialna, a wszystkie inne to przestępcy, albo głupki”. O ile wyborcy owe porównania przyjmują ze spokojem, to już inaczej ma się sytuacja, gdy to z nich chce się zrobić głupków.
A z czymś takim mieliśmy do czynienia w ubiegłym tygodniu za sprawą wypowiedzi minister pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która stwierdziła, że zniesienie zerowej stawki VAT na żywności i zastąpienie jej 5 procentowym haraczem to z pewnością jest dobra informacja dla polskich rodzin. Śmiem sądzić, że z podobną argumentacją będziemy mieli do czynienia również w czerwcu, kiedy to rząd planuje uwolnienie cen energii elektrycznej, czyli radykalną podwyżkę cen prądu.
Dlaczego o tym wspomniana, przy okazji wyborów samorządowych. Otóż przypomnę, że jednym z haseł opozycji podczas wyborów parlamentarnych było twierdzenie, że rząd PiS równa się drożyzna. Dodając do tego, że trzeba przywróć normalność. Jednak jak owa normalność miałaby wyglądać, o tym już nie mówiono.
Okazuje się, że z podobnymi działaniami mamy do czynienia w kampanii prowadzonej na terenie powiatu sochaczewskiego. A tu już wiadomo, kto w wyborach samorządowych będzie walczył o mandat radnego, ubiegał się o stanowisko wójta oraz burmistrza Sochaczewa.
Otóż jeden z kandydatów na burmistrza twierdzi, że: Jako, że burmistrz reprezentuje wszystkich mieszkańców, swoje działania powinien na bieżąco poddawać konsultacjom społecznym.” Przypomnę kandydatowi, że większość decyzji obecnego burmistrza mających wpływ na losy Sochaczewa, czyli projekty uchwał, które trafiają na radę miasta są poddawane konsultacjom społecznym. Problem jednak w tym, że mieszkańcy praktycznie nie wypowiadają się na ich temat. Choć lokalne media nachalnie proszą, aby to zrobili.
Natomiast inny kandydat zapowiada, że jak zostanie burmistrzem to obniży ceny usług komunalnych. Jak zamierza to zrobić – tego już nie mówi. Warto przypomnieć kandydatowi, że większości składowych wchodzących w cenę usług komunalnych nie jest zależna od władz miasta. Wpływ na nie ma sytuacja na rynku, w tym ceny nośników energii oraz tzw. opłaty stałe zatwierdzone przez rząd czy marszałka województwa mazowieckiego. I tu pole do obniżenia owych cen jest praktycznie zerowe.
Kolejny kandydat, tym razem na radnego zapowiada enigmatycznie, że jak zostanie wybrany to stworzy połączenie komunikacyjne, które usprawni przemieszczanie się mieszkańców Chodakowa do centrum handlowego na Wojtówce. Ponieważ – jak twierdzi – każdy z nas powinien mieć łatwy dostęp do niezbędnych usług, bez względu na to, gdzie mieszka. W tym przypadku nie wiadomo, o jakie usługi chodzi konkretnie, ale prawdopodobnie o możliwość
robienia zakupów.
Rodzi się więc pytanie: Czy chęć ich robienia w Wojtówce jest największym problemem mieszkańców? Otóż nie. Największym problem jest robienie im wody z mózgu podczas każdej kampanii wyborczej. Czyli wmawianie mieszkańcom przez kandydatów wymyślonych problemów, którymi rzekomo żyją. A bez rozwiązania których, ich życie to egzystencja.
Jerzy Szostak
PS. Powyższy felieton jest subiektywną oceną wydarzeń dokonaną przez autora.
Share this content:
Opublikuj komentarz