Rzymskie przysmaki w Sochaczewie
W tym roku wczesna i ciepła wiosna pozwala cieszyć się smakiem tradycyjnych lodów, bo o nich mowa, znacznie wcześniej niż bywało to w przeszłości. Choć współcześnie są one dostępne w zasadzie przez cały rok, to z utęsknieniem czekamy na pierwsze ciepłe dni, aby delektować się porcją chłodzącego przysmaku na świeżym powietrzu.
„Rzymski przysmak”
Nie ma w pełni potwierdzonych informacji kto wynalazł lody, ale pierwsze historyczne wzmianki o zimnych deserach sięgają 5000 lat wstecz i pochodzą z Chin. Najprostszym sposobem na ich uzyskanie było zmieszanie miodu lub soku owocowego ze śniegiem. Powstała w ten sposób mieszanina przypominała współczesne sorbety. Był to przysmak zastrzeżony dla elit. W IX w. Arabowie przywieźli na Sycylię m.in. przepisy na sorbety i granity na bazie tłuczonego lodu. Biblijny król Salomon, który zmarł 930 lat przed Chrystusem, pijał mrożone napoje. Lody stały się również przysmakiem arystokracji starożytnego Rzymu. Aby pozyskać lód potrzebny do ich produkcji specjalni gońcy biegali sztafetami z Alp do Wiecznego Miasta i to tylko nocą, by drogocenny ładunek nie stopniał. Na dzień zakopywali go głęboko w ziemi. Gdy wreszcie taki kawałek lodu dotarł do Rzymu, pozostawał z niego najwyżej dziesiąta część. Osiągał on niebotyczne ceny, dlatego na jego zakup mogli pozwolić sobie tylko najbogatsi ludzie. Nadal powstającym z nich wyrobom bliżej było do sorbetów.
Gaspar de Venel
Palmę pierwszeństwa w stworzeniu lodów we współczesnym rozumieniu przypisują sobie florentczycy. Natomiast legenda pochodząca z XVII w. wiąże to wydarzenie z Francuzami. Wzmianka z 1633 r. kojarzy ten fakt z nazwiskiem Gaspara de Venela – młodego francuskiego arystokraty. Jego żona, którą bardzo kochał i spełniał wszystkie jej zachcianki, któregoś dnia przeczytała o lodach, którymi zajadali się Rzymianie i zapragnęła ich skosztować. Poproszony „odpowiednio” mąż zgodził się spełnić kaprys ukochanej. Na wzór Rzymian zorganizował wyprawę w Alpy. Zamiast pieszych gońców posłużył się końmi. Gdy dzięki temu dostał nareszcie cenne kawałki lodu, udał się do piwnicy, gdzie śmietankę i miód mieszał z kawałkami lodu dopóty, dopóki nie otrzymał pół gęstej masy, którą uraczył swoją żonę. Następnie lody zagościły na stałe na dworze Ludwika XIV. Do Polski lody trafiły w XVIII w. za panowania Augusta III Sasa. Początkowo były rarytasem dla nielicznych. Uświetniały głównie królewskie stoły.
Lody w Sochaczewie
Przełomem w wytwarzaniu lodów stało się wynalezienie maszynki do domowej produkcji tego specjału. Dokonała tego we wrześniu 1846 r. Nancy Johnson z Filadelfii. Wraz z upowszechnieniem się wynalazku w Stanach Zjednoczonych konstrukcja trafiła do Europy, a przez nią na ziemie dawnej Rzeczypospolitej, w tym do Sochaczewa. Wówczas zaczęto lody wyrabiać sposobem rzemieślniczym i sprzedawać głównie w cukierniach. Cukiernia w Sochaczewie istniała już w 1848 r. W XIX w. cukiernictwem w Sochaczewie zajmowali się Tomasz Gianotti oraz Mikołaj Antoni Bauer. Przed Wielką Wojną cukiernie w naszym mieście prowadzili: Krzywicki, Jan Krynicki, B. Kamiński, A. Woldenberg i Wincenty Żmijewski. Lody można było zjeść również w zakładzie należącym do słynnego sochaczewskiego cukiernika Józefa Trawińskiego. Jego cukiernia pod nazwą Firma J. Trawiński i Krystyna Stefańska działała jeszcze w okresie powojennym.
Lody w maszynkach wyrabiano powszechnie do II Wojny Światowej, a sporadycznie do lat 60. ubiegłego wieku, gdy rozpoczął się proces powszechnej elektryfikacji umożliwiający stosowanie lodówek. Rozpoczęła się era przemysłowej produkcji przysmaku dającego ochłodzenie w upalnie dni. Mimo tego niezmienną popularnością cieszą się lody rzemieślnicze, wytwarzane na miejscu, bądź pochodzące z niewielkich manufaktur. W Sochaczewie kojarzą się z nazwiskiem Zbigniewa Woźniaka, który od lat 70. prowadził cukiernię na ul. Traugutta, w której serwował również lody. Ich smak wielu mieszkańców naszego miasta wspomina z sentymentem. Drugie ważne miejsce to róg ulic Reymonta i Traugutta, gdzie od 1980 r. sprzedawane były lody wykonywane według tradycyjnej receptury. Ich wyrobem zajmowała się spółka działająca pod firmą Cukiernictwo w Zakresie Wytwarzania i Sprzedaży Lodów S. Felczak, J. Habel i B. Grochowska.
Innym kultowym miejscem była cukiernia „Wrocławianka” przy ul. Wojska Polskiego. Nawet mieszkańcy centrum Sochaczewa udawali się tam w upalne dni, aby skosztować jej wyrobów. Lody, zwłaszcza te rzemieślnicze, wyrabiano wówczas z mleka, jajek, cukru i owoców. Korzystano też z mleka w proszku. W latach 80. sezonowy punkt sprzedaży lodów przy ul. Chopina prowadziła Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w Sochaczewie. Swoją lodziarnię i ciastkarnię, która mieściła się najpierw na ul. Traugutta, a później przy ul. Warszawskiej, posiadał także PSS „Społem” w Sochaczewie.
W 1973 r. „Społem” zakupił 2 trójkołowce do szybkiego przewozu m.in. lodów. Najbardziej znanym wyrobem lodowym była wtedy kostka śmietankowa obłożona z dwóch stron wafelkiem. Popularne były marki Calypso oraz Bambino, których produkcję rozpoczęto we wczesnych latach 60., gdy rząd polski nabył duńskie maszyny do ich wytwarzania. Córka słynnego „Wicka” – Anna Flisiak prowadziła sprzedaż lodów na ul. Warszawskiej. Te chłodne przysmaki wyrabiała także sochaczewska mleczarnia. Produkowane je na zlecenie różnych firm. Nie były sprzedawane na miejscu. Ponoć były bardzo dobre.
Sebastian Tempczyk
MZSiPBnB
PS. Serdecznie dziękuję za pomoc przy tworzeniu tekstu Elżbiecie Jarosińskiej, Radosławowi Jarosińskiemu oraz Dorocie Zatorskiej.
Share this content:
Opublikuj komentarz