Sochaczew/Polska – Szybkie życie tygrysa
Jest to fragment książki Janusza Szostaka „Bandyci i celebryci”, która ukazała się w 2018 roku.
Masa, Słowik, Nikoś, Pershing i inni.
Jeszcze za życia został legendą polskiej mafii. Był niewątpliwie pierwszym polskim gangsterem, który stał się celebrytą. Nikodem S. pseudonim „Nikoś”, chciał być bogaty, znany, lubiany oraz popularny. I właściwie to wszystko mu się udało. Mógł być polską wersją mitu o pucybucie, który został milionerem. Jednak historia jego życia była krótka i pozbawiona happy endu.
Legendarny trójmiejski gangster, bramkarz i waluciarz, król złodziei samochodowych, przyjaciel polityków i artystów. O jego życiu można by nakręcić serial, który zapewne byłby hitem.
Ciągnęło go zresztą do filmowców, sam też zagrał epizod w filmie „Sztos” Olafa Lubaszenki. Zaś o jego barwnym życiu niemiecki dziennikarz Werner Rixdorf napisał książkę „Kamienna twarz – Ojciec chrzestny z Gdańska Nikodem S.”. W Niemczech „Nikoś” był wrogiem publicznym numer 1. Powszechnie znanym jako „Harnaś”.
Nikodem S. urodził się 29 czerwca 1954 roku w Gdańsku. Zaś w Pruszczu Gdańskim skończył zawodową szkołę ogrodniczą, ale nauka nie była jego pasją. Na początku lat 70. został bramkarzem w knajpie Lucynka, a potem w słynnym – choćby z piosenki Lady Pank – nocnym klubie Maxim w Gdyni-Orłowie. Bawili się tam marynarze, cinkciarze, obcokrajowcy i ówcześni celebryci.
19-letni Nikodem napatrzył się tam na luksus, jakiego nigdy wcześniej nie znał. I też zapragnął takiego życia. Wiedział, że stojąc na bramce, fortuny nie zdobędzie. Nawiązywał jednak kontakty, które pomogły mu ustawić się w życiu. Tam poznał Michała A. pseudonim „Mecenas”, dla którego handlował walutą, i szybko został tzw. „kasjerem”. Co oznaczało, że zbierał haracze od innych cinkciarzy.
W 1976 roku, podczas porodu syna, zmarła jego młodziutka żona. Wówczas powstała legenda o „pechu śmierci”, jaki miał mu towarzyszyć. Kilka lat później ożenił się po raz drugi, z Haliną, starszą od siebie właścicielką fermy lisów spod Wejherowa. Halina urodziła Nikodemowi córkę Natalię.
Pod koniec lat 70. „Nikoś” był już w tym czasie aktywny w półświatku Budapesztu. Wówczas swoje kariery zaczynali tam m.in. Jeremiasz B. „Baranina”, Zbigniew N., Ryszard K. vel Ricardo Fanchini, Andrzej K. „Pershing”, Wojciech K. „Kura”, Leszek D. „Wańka”, Andrzej Z. „Słowik”, i wielu innych znanych później gangsterów i biznesmenów.
Ci, którzy jeździli w tamtym czasie na Węgry, zapewne pamiętają tzw. patelnię przy dworcu kolejowym Keleti w Budapeszcie. Gdzie prym wiedli polscy cinkciarze. Było ich kilkudziesięciu: z Trójmiasta, Szczecina, Warszawy, Łodzi, Śląska i Warszawy. Również i mnie zdarzyło się kilka razy kupować od nich forinty. Być może nawet od „Nikosia”. Chociaż w tym czasie sam już pewnie nie handlował walutą. Miał od tego ludzi.
Osiągnął już wtedy dość wysoką pozycję w tym środowisku. Wkrótce stał się prawdziwym rekinem przestępczych interesów w stolicy Węgier. Organizował m.in. gigantyczne przemyty oraz obrót walutami. Zajmował się półlegalnym handlem odzieżą i kosmetykami. Również wtedy uczynił wielki i doskonale zorganizowany biznes z kradzieży aut. Zaczęło się od kupowania kradzionych samochodów od Jugosłowian, którzy dostarczali mu także znakomicie podrabiane dokumenty.
„Nikoś” zapewne nie byłby tym, kim był, gdyby nie jego kontakty wśród peerelowskich elit i pracowników służby bezpieczeństwa. Niewątpliwie miał układy i bardzo długo był dzięki temu kryty.
Zrobił błyskotliwą karierę, w której, jak twierdził Krzysztof Rutkowski, pomagał mu Andrzej Jaroszewicz. – Z synem ówczesnego premiera „Nikoś” chodził do szkoły w Pruszczu Gdańskim – przekonywał mnie przed laty detektyw – To mu pomagało w wejściu na salony polityczne i artystyczne.
Legenda o wspólnej nauce, przyszłego gangstera i syna ówczesnego premiera, nie jest jednak prawdziwa. Dzieliło ich bowiem 8 lat różnicy wieku. Jaroszewicz co prawda mieszkał jakiś czas u rodziny w Pruszczu, ale musiałby nie zdać ze cztery razy, aby spotkać się na szkolnym korytarzu z „Nikosiem”.
Wątpliwości na ten temat rozwiewa w rozmowie ze mną Andrzej Jaroszewicz: – Nie chodziłem do szkoły z tym panem. Rutkowski skoro tak mówi, to po prostu kłamie!
Były i inne, równie prawdziwe plotki, że Jaroszewicz kupił od „Nikosia” porsche i podarował je Maryli Rodowicz.
Faktem jest natomiast, że Nikodem S. na swoim ranczo we wsi Orle, koło Wejherowa, gościł wiele wpływowych i znanych osób. Był też znany z tego, iż niekiedy odzyskiwał za darmo skradzione samochody, należące do znanych osób. Miał ten gest, jeśli właścicielem auta był wpływowy urzędnik albo biznesmen. Potem taki człowiek czuł się zobowiązany do wdzięczności, z czego „Nikoś” skrupulatnie korzystał.
Dał się poznać jako hodowca koni. Dzięki czemu bawili u niego ówcześni notable, aktorzy i sportowcy. Tę posiadłość od razu po kupnie przepisał na ojca. To była baza kontaktowa i punkt przerzutowy samochodów i innych towarów. Nierzadko zajeżdżały tu tiry z kontenerami pełnymi odzieży, artykułów spożywczych czy kosmetyków.
Znamienne, że na oficjalnej stronie wsi Orle, z dumą wspominane są związki gangstera z tą kaszubską miejscowością. Tam też swoją rezydencję miał Wojciech K. – pseudonim „Kura”, przyjaciel Nikosia, z którym znali się jeszcze z czasów Budapesztu i Hamburga. Dziś „Kura”, to szanowany biznesmen z branży ubezpieczeniowej. To o nim śpiewa Kazik: „Kiedyś jumałem papierosy z TIR-ów, dziś ubezpieczam uczciwych i bandytów”.
Nikodem zajął się też nielegalnym wydobywaniem bursztynu. Ponoć na jego zlecenie wydobyto ponad 100 ton bursztynu, który był wywożony za granicę. Działał szerokim frontem. Mówi się, że „kupił” jedno z przygranicznych miast. Był już wówczas bardzo bogatym człowiekiem. Oficjalnie twierdził jednak, że żyje z lisiej fermy. Ale raczej nikt w to wierzył.
Wybudował dom w Jelitkowie, prowadził nielegalne kasyno, gdzie przy oczku i pokerze spotykały się elity i gangsterzy. Tutaj mieszkał przez większą część małżeństwa ze swoją drugą żoną Haliną i córką Natalią. Tak dom „Nikosia” opisywali dziennikarze w niemieckim wydaniu magazynu „Focus”: „Nikodem mieszka stosunkowo spokojnie w nowoczesnej willi tuż przy plaży w Sopocie pod Gdańskiem. Na podwórku są dwa samochody marki mercedes, oczywiście, klasy S. Dwunastu ochroniarzy pilnuje go i jego królestwa (…)”.
Janusz Szostak (2021r). Dziennikarz śledczy, reporter, pisarz.
Opr. Aldona Błaszczyk- Szostak
Tę książkę oraz inne można kupić m.in. w Empiku.
Fot. archiwum prywatne Aldony Błaszczyk-Szostak
Scan okładki książki.
Książka dostępna również jako e-book.
Share this content:
Opublikuj komentarz