Zbrodnia z zazdrości – zabójstwo tancerki spod Sochaczewa
Urojona, obsesyjna zazdrość adoratora, który nie może znieść widoku swojej ukochanej w towarzystwie innych mężczyzn może stać się przyczyną wielu nieszczęść. W najgorszym wypadku może doprowadzić do zbrodni, w której kochankowie tracą życie. Taki tragiczny los spotkał Annę Przydworską – tancerkę pracującą w restauracji „Louvre” w Łodzi, którą 13 maja 1932 r. zginęła z ręki zakochanego w niej Ksawerego Kowalskiego. O tej zbrodni mówiła cała Polska.
Zdjęcie główne: Ciało Anny Przydworskiej na katafalku obok matka i koleżanka z „Louvru” Foto „Tajny Detektyw” nr 21 z 22 maja 1932 r
Anna Przydworska, nazywana przez koleżanki „Alinką”, urodziła się 24 grudnia 1909 r. w Kromnowie. Była córką Antoniego i Julianny z domu Gruszka. Marzyła o wielkiej, artystycznej karierze. Kształciła się i pracowała nad poszerzeniem swoich umiejętności. Jednak brutalna rzeczywistość zmusiła ją do zmiany życiowych planów. Na rok 1932 przypadła w Polsce kulminacja wielkiego kryzysu, zatrudnienie robotników (poza rolnictwem) zmalało o ponad 28% w porównaniu z 1928 r., a zarejestrowane bezrobocie wzrosło ponad 10-krotnie. Przydworska musiała ciężko pracować na swoje utrzymanie jako fordanserka, czyli płatna partnerka do tańca w lokalach rozrywkowych. Wspomagała również finansowo swoją matkę, którą odwiedzała podczas każdych świąt. Julianna Przydworska w dalszym ciągu zamieszkiwała w gminie Tułowice pod Sochaczewem, prawdopodobnie w Kromnowie.
Ksawery Kowalski był starszy od swojej ukochanej, miał 27 lat. Był synem dość zamożnego przedsiębiorcy budowlanego z Rudy Pabianickiej, z zawodu technikiem przędzalniczym pozostającym bez pracy.
Przydworska, kilka tygodni przed tragiczną śmiercią, przybyła do Łodzi z Warszawy. Otrzymała angaż jako fordanserka w restauracji „Louvre” mieszczącej się w kamienicy przy Piotrkowskiej 86 w Łodzi. Lokal został założony w 1912 r. przez Henryka Fuglewicza. Kowalski zakochał się w Alince od pierwszego wejrzenia. Do „Louvru” przychodził każdego wieczoru. Siadywał przy stoliku i podziwiał urodę swojej wybranki. „[…] ona młodziutka tancerka. Tańcząc co noc między stolikami, wśród rozbawionej publiczności, zarabiała ciężko na powszedni chleb. Była piękna i zgrabna, nic więc dziwnego, że skoro pojawiała się na sali zwracała powszechną uwagę. A kiedy znikała z estrady za kulisy, odprowadzał ją tęskny wzrok niejednego młodziana” – pisał „Tajny Detektyw” w nr 21 z 22 maja 1932 r., zamieszczając obszerny tekst o tej strasznej zbrodni.
Po pewnym czasie młodzi ludzie zaczęli darzyć się sympatią. Wspólnie bywali w kinie i w kawiarni. Z biegiem czasu relacja Przydworskiej i Kowalskiego przerodziła się w uczucie. Zakochany młodzieniec marzył o małżeństwie z ukochaną, ale jego rodzina kategorycznie sprzeciwiała się tym planom. Mimo tego Kowalski liczył, że uda mu się przekonać ojca, który wesprze zakochanych finansowo. Niestety srodze się zawiódł.
„Alinka”, mimo młodego wieku, trzeźwo patrzyła na świat i zdawała sobie sprawę z tego, że jej relacja z Kowalskim nie przetrwa próby czasu. Wiedziała również, iż utopijne plany narzeczonego nie zapewnią im bytu. Dlatego nadal tańczyła. „W stosunku do innych mężczyzn, zresztą niewkraczające w granice zdrady. Tancerka lubiła hołdy ze strony mężczyzn, chętnie przyjmowała kwiaty i prezenty. Nie podobało się to Kowalskiemu, który zabraniał Przydworskiej nawet rozmów z innymi mężczyznami.” – pisał „Dzień Dobry. Dziennik ilustrowany” z 1932 r., nr 333.
Gdy Przydworska straciła pracę w „Louvrze”, postanowiła wyjechać do Katowic. Kowalski, bezrobotny, bez pieniędzy, nie mógł pojechać razem z nią. Prosił, aby pozostała w Łodzi. Tragiczny finał tej miłosnej historii rozegrał się w nocy 12/13 maja 1932 r. Przydworska zamieszkiwała wtedy w mieszkaniu przy ul. Sienkiewicza 27 w Łodzi, gdzie odnajmowała pokój jako sublokatorka. Cytowany już „Tajny Detektyw” twierdził, że gdy Przydworska opuściła posadę w „Louvrze” i pozostała bez zatrudnienia „Skorzystał z tego Kowalski i zabronił jej dalszych występów. Wynajął skromny pokoik w domu przy ul. Sienkiewicza 29 i gospodarzom przedstawił „Alinkę” jako swoją narzeczoną. Odwiedzał ją często i zdawałoby się, że kochankowie żyją szczęśliwi i zadowoleni z życia.” Zakochani wrócili 12 maja do domu wcześniej niż zwykle. Służąca zrobiła im herbatę, ona usiadła z robótką w ręku, a on czytał książkę. Po godzinie 21.00 Przydworska położyła się w łóżku. Kowalski dalej czytał, czasem zamieniali kilka słów, do czasu kiedy dziewczyna zasnęła. Młodzieniec, skłócony z ojcem, zdecydował się spędzić noc w mieszkaniu ukochanej i położył się na kozetce. Zasnęli oboje. Nad ranem, 13 maja 1932 r., obudził go zimny dreszcz. Zbudziła się również Przydworska, która uczyniła Kowalskiemu lekki wyrzut, że spał sam, a nie obok niej. Potem, jak wynika z relacji samego Kowalskiego, doszło między nimi do scysji. Po czym, około godziny 7.00, mieszkańców domu przy ul. Sienkiewicza 27 obudziły odgłosy wystrzałów z rewolweru.
Z późniejszych ustaleń służb śledczych wynika, iż Kowalski oddał cztery strzały. Trzy pierwsze pozbawiły życia „Alinkę”, a czwarty skierował we własną skroń próbując popełnić samobójstwo. Kowalski przez dwa dni leżał w szpitalu w stanie ciężkim, następnie przez ponad miesiąc trwała jego rekonwalescencja. „Na lewej stronie czoła, tuż nad okiem ma Kowalski dużą, postrzępioną bliznę: skóra jest sfałdowana, znać lekkie wklęśnięcie. Z prawej strony nieco wyżej, przykryta włosami znaczy się druga blizna, już tylko słabo dostrzegalna. Przez nią kula weszła, przez tę z prawej strony została po operacji wydobyta. Kowalski ma lekki tik w lewej stronie twarzy. Gdy mówi drga mu warga i «gra» cały prawie policzek” – relacjonowała „Ilustrowana Republika” z 1932 r., nr 254.
Proces niedoszłego samobójcy rozpoczął się 13 września 1932 r. przed Sądem Okręgowym w Łodzi. Przewodniczył mu wiceprezes sądu sędzia Antoni Aleksander Illinicz. Jako oskarżyciel występował podprokurator Andrzej Mieczysław Joel. Obrońcą Kowalskiego był mec. Alfred Michał Biłyk. Matka zabitej tancerki – Juliann Przydworska – występowała z powództwem cywilnym w wysokości 6 tysięcy zł, które w jej imieniu wnosił adwokat, niejaki Łukasiewicz. Kowalski przyjął dość niedorzeczną linię obrony wskazując, że zabił Przydworską na jej prośbę. Po tym, gdy przy powiedział jej o kłótni z rodzicami, braku pracy i pieniędzy, przyznał także, że zdaje sobie sprawę, iż to przez niego ona nie przyjęła propozycji pracy w Gdyni, a on nie będzie mógł jej wspierać finansowo. „I wreszcie powiedział, że chyba sobie w łeb strzeli albo co… A wtedy ona mu (jak przez mgłę to pamięta) powiedziała, że jeśli on chce sobie życie odebrać, to niech i ją zabije” – przytacza „Ilustrowana Republika” z 1932 r., nr 254. Jednocześnie oskarżony wypierał koncepcję miłości do Przydworskiej, mówił raczej o sympatii z jego strony i zauroczeniu „Alinki” jego osobą. Kwestionował także plany ślubu. Chociaż z zeznań jego poprzedniej narzeczonej wynika, że zerwał zaręczyny, bowiem zakochał się w innej kobiecie.
Świadkiem w procesie Kowalskiego była również matka „Alinki”, która była wyraźnie zrozpaczona. Biedna, stara kobieta miała niewielką wiedzę o sprawie. Zeznała, że córka była dobrą dziewczyną, czasem przysyłała jej pieniądze i przyjeżdżała na każde święta. Miała przyjechać na „Zielone Święta” z narzeczonym Kowalskim.
Zapadł wyrok skazujący Kowalskiego na 3 lata więzienia. Sąd przyznał matce zabitej powództwo w wysokości 200 zł. W ustnych motywach orzeczenia zakwalifikowano zbrodnię, jako zabójstwo w stanie silnego podniecenia. Obrona odwołała się do drugiej instancji, uparcie podtrzymując koncepcję „zabójstwa na żądanie”. Sprawę badał ponownie Sąd Apelacyjny w Warszawie, który utrzymał zaskarżony wyrok w mocy w całości. Prasa okrzyknęła Kowalskiego „Drożyńskim nr 2”. Zachariasz Drożyński 6 sierpnia 1931 r., za kulisami teatrzyku rewiowego „Nowy Ananas” ,zastrzelił swoją byłą partnerkę, Igę Korczyńską, nie mogąc pogodzić się z rozstaniem. Akt zgonu Anny Przydworskiej sporządzono 15 maja 1932 r. w kancelarii parafii Matki Boskiej Zwycięskiej w Łodzi na podstawie oświadczenia Bolesława Przydworskiego – gospodarza z Kromnowa oraz Jana Ciemierskiego – sanitariusza z Łodzi.
Sebastian Tempczyk
Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą
Fot. „Tajny Detektyw„ nr 21 z 22 maja 1932 r.
Share this content:
Opublikuj komentarz