Zjawiska niewyjaśnione
Wojenne zjawy
W okolicach Sochaczewa nie brakuje miejsc, gdzie zadomowiły się zjawy czy duchy. Niektóre z nich związane są z czasami wojen.
Jedna z wielu historii opowiada, że w rejonie cmentarza z I Wojny Światowej niedaleko Lubiejewa pojawia się nocami żandarm.
Ciężko się żyło na wsi podczas wojny – opowiada pan Adam – Mój dziadek Kazimierz miał znajomego rzeźnika w Sochaczewie. Ów Rzeźnik potajemnie przed Niemcami, raz w tygodniu dokonywał uboju, a później wyrabiał wędliny. Kazimierz jechał tego dnia wozem, aby zabrać resztki pozostałe z uboju, dzięki czemu Jego rodzina miała co jeść przez tydzień. Powrót wieczorem był wtedy bardzo niebezpieczny, ponieważ można było się natknąć na żandarmów lub „czarnych”, a ci byli najgorsi.
Tej nocy wszystko układało się jak najlepiej, ale tuż przed cmentarzem z I Wojny Światowej, niedaleko Lubiejewa, jakby spod ziemi wyrósł. Ubrany był w długi płaszcz z papierosem w ustach. Dziadek jechał na wprost niego, a żołnierz nagle się rozpłynął. Koń jakoś dziwnie zaparskał, a kiedy dziadek się odwrócił, zobaczył niewyraźne kontury postaci i tlący się ognik papierosa.
Widma żołnierzy niemieckich miały także się pojawiać we Władysławowie. Jak wspominała pani Jadwiga podczas okupacji była młodą dziewczyną. – Tego wieczoru chłopaki zorganizowali potańcówkę. Po zakończonej zabawie gromadnie wracali już po północy do domów. Wieś spała, a psy nie szczekały. Nagle tuz przed mostkiem ujrzeli dwie postacie. Wyraźne były zarysy karabinów. Nie wiedzieli kto to był. Natomiast kiedy się zbliżyli na odległość kilku kroków, zjawy zniknęły.
Również dwór w Kampinosie jest miejscem, gdzie pojawiały się mieć zjawy. Podczas II Wojny Światowej we dworze znajdowała się placówka graniczna żandarmerii niemieckiej. W parku dworskim rozstrzelano wielu Polaków.
Nocowałem tutaj kilka lat temu z ojcem, kiedy pałac należał do PTTK. W środku nocy obudził mnie nienaturalny płacz dziecka – opowiada pan Jan – dobiegający z parku. Kiedy obudziłem ojca płacz ustał. Rano ktoś znalazł w parku dziecięcy czepek. Niby nic dziwnego, aczkolwiek był taki jakich już nie używa.
Straszy również w Koszajcu w miejscu, gdzie spoczywają żołnierze polegli podczas II Wojny Światowej.
Natomiast duch partyzanta , którego wydała zaprzyjaźniona z Niemcami rodzina pojawia się także w pewnej wsi niedaleko Sochaczewa. Podobno straszy do dzisiaj potomków tych ludzi, którzy go wydali. Ukazuje się im w nocy, a budzi straszliwymi odgłosami. Pomimo, że ci którzy go wydali już dawno nie żyją.
Pewien mieszkaniec Brochowa opowiedział nam swoją historię. – Przed laty kiedy zakładano wodociąg, w pobliżu cmentarza znaleziono szczątki żołnierza. Był to polski żołnierz. Miał zachowany mundur, chyba był w stopniu kaprala. Pochowano go na cmentarzu. Wkrótce zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wiele osób twierdziło, że gdy przechodzi się nocą obok tego miejsca, to ma się wrażenie jakby ktoś szedł za nimi.
Robert z Małej Wsi, pomimo że jest dobrze zbudowanym oraz silnym mężczyzną za nic nie przejdzie nocą obok niemieckiego cmentarza, a właściwie obok krzyża, który stoi w tym miejscu. Pewnej nocy właśnie w tym miejscu zgasł mu motocykl i zobaczył stojąca obok starszą kobietę, która opiera się na lasce. – Dziwnie mi się przypatrywała – opowiada mężczyzna – Chciałem zapalić motor, ale nie mogłem. Coś jakby mnie sparaliżowało. Dopiero kiedy się przeżegnałem motor ruszył z miejsca, a tajemnicza staruszka zniknęła.
Duchy niemieckich żołnierzy także pojawiają się w miejscowości Orły Cesin, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła z czasów I Wojny Światowej.
Wiele osób opowiada ilekroć przechodzą obok tej mogiły czuje się czyjąś obecność. – Nigdy tutaj nie przechodzę po zmroku – opowiada mieszkanka wsi – ale mój ojciec przechodził tutaj kilka razy nocą i słyszał rozmowy po niemiecku oraz jakby ktoś go wołał.
Z tymi zjawami zetknęło się wiele osób. Podobno we Wszystkich Świętych rozchodzą się po okolicy i nękają ludzi.
Janusz Szostak / opr. Aldona Błaszczyk-Szostak
Fot.pixabay
Share this content:
Opublikuj komentarz