Zniszczyłeś – napraw

Zniszczyłeś – napraw

Za nieboszczki komuny popularne były tak zwane czyny społeczne. Inaczej mówiąc wiodąca siła narodu, a za taką wówczas uważała siebie Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, zganiała mieszkańców, aby ci w wolne dni nieodpłatnie wykonywali to, co już dawno powinno być zrobione.

Czyny pozwalały także na oszczędzanie pieniędzy, które można było wydawać na inne cele, w tym na propagandę. W ramach czynów zapędzano także ludzi do prac sezonowych, np. do wykopów ziemniaków czy buraków. Dodajmy, że w czasie PRL nie wszystkie soboty były dniami wolnymi od pracy i dlatego czyny odbywały się w niedziele. Warto także pamiętać, że pierwszą „wolną” sobotę wprowadzono dopiero 21 lipca 1973 r., ale i tak trzeba było ją odpracować. Stąd też wprowadzenie wolnych sobót było jednym z 21 postulatów strajkujących w sierpniu 1980 roku stoczniowców w Gdańsku i Szczecinie.

O ile czyny społeczne umarły wraz z upadkiem poprzedniego ustroju to inaczej ma się sprawa z pracą społeczną. Tym razem nie chodzi mi o pracę, którą bezpłatnie i z własnej nieprzymuszonej woli wykonujemy na rzecz innych. Chodzi o karę ograniczenia wolności, w ramach której skazany ma obowiązek świadczenia nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne. A taka forma kary, jak twierdzi ustawodawca ma na celu: „wzbudzenie w skazanym woli kształtowania jego społecznie pożądanych postaw, w szczególności poczucia odpowiedzialności oraz potrzeby przestrzegania porządku prawnego”.

Jak wynika ze statystyk w Polsce ciągu każdego roku sądy na taką karę za drobne przestępstwa w tym i wykroczenia skazują około 100 tysięcy osób. W zależności od swojej winy muszą odpracować na rzecz lokalnego społeczeństwa 20–40 godzin w miesiącu przez okres od 1 do 12 miesięcy. Są to przeważnie pijani rowerzyści, osobnicy nie płacący alimentów czy osoby przywłaszczające sobie cudze mienie o małej wartości.

Co istotne po nowelizacji przepisów, jaka nastąpiła kilka lat temu nie można się już wykupić od świadczenia pracy społecznej zastępczą karą grzywny, co wcześniej było dość częstą praktyką wśród skazanych, których było na to stać. Teraz zasądzoną karę trzeba odpracować. Natomiast gdybyśmy próbowali się o tego wymigać sąd zamieni nam ją na karę więzienia. W takim wypadku stosowany jest przelicznik jeden dzień za kratami za dwa dni z miotłą.

Dlaczego o tym wspominam. Otóż z powodu stanu w jakim znajduje się Sochaczew po zimie.     Część co bardziej krewkich mieszkańców miasta nie mając w tym okresie zajęć, podczas których mogliby dać upust swojej energii robiła co mogła, aby ją wyładować. Stąd dewastacja czego się tylko da. Brak zajęć, ale przede wszystkim brak poszanowania wspólnej własności to także bezustanne niszczenie, odnowionego kosztem kilku milionów złotych, wzgórza zamkowego. To również powyrywane ławki w odnowionych parkach oraz sterty śmieci zalegające praktycznie każdą wolną przestrzeń miasta.

I o ile jestem przeciwnikiem czynów społecznych, to jestem jak najbardziej za tym, aby osobnicy, którzy niszczą wspólną własność byli zmuszani do pracy społecznej. W myśl zasady zniszczyłeś – napraw.

fot.pixabay

Share this content:

Opublikuj komentarz